wtorek, 9 września 2014

Prolog

      Chłopak o kruczoczarnych włosach wylegiwał się na łóżku w niedzielny poranek. 31 sierpnia należał do jego ulubionych dni. Już nie mógł doczekać się aż wróci do Hogwartu na ostatni rok. Właśnie tego chciał.
   Westchnął ciężko. Bez Dursley'ów dom wydawał się pusty, szary, bez życia... Zawsze taki był. Dursley'owie nie dbali o przytulną, rodzinną chatkę. Ważne było aby sąsiadą się podobało. Harry czasem myślał nad tym czy sami kiedyś podjęli jakąś decyzję.
   Petunia często wyglądała przez okno by zobaczyć co w danej chwili robią jej sąsiedzi. Wuj często bywał w pracy lub czytał gazety - Harry nie widział żeby robił coś innego. Chyba, że właśnie rozpieszczali swojego syna Dudley'a - Harry od zawsze myślał o nim jako o grubnym, samolubnym dziecku, którego rodzice rozpuścili kupując mu w młodości wszystko co zechciał. A jednak - Dudley umiał być dobrym, sympatycznym kuzynem - Harry pogodził się z nim w tamte wakacje. Ulżyło mu jednak, że wyjeżdżają. Wolał być sam i miał więcej czasu na swoje przemyślenia. I wreszcie mógł przejrzeć podręczniki.
   Dursley'owie na każdą wzmiankę o magii z obrzydzeniem wzdrygali się lub krzyczeli na niego żeby przestał o tym mówić.
   Harry był czarodziejem półkrwi. Wybrańcem. Chłopcem-Który-Przeżył. Wolał jednak jak zwracali się do niego zwyczajnie „Harry”. Nudziło go siedzenie w pustym pokoju. Dla zabicia czasu wyjrzał przez okno. Przez ulicę szła właśnie szczupła, starsza blondynka niosąca torby z zakupami. Harry oparł czoło o zimną szybę i westchnął. Zazdrościł czasem mugolom zwykłego życia. W końcu nie musieli walczyć z najpotężniejszym czarnoksiężnikiem na całym świecie - Lordem Voldemortem. Harry uważał, że nauczyło go to czegoś.
  Tylko... Nie wiedział jeszcze czego.

Obserwatorzy